poniedziałek, 28 kwietnia 2014

Kosmetyki dla dzieci

Podczas zakupów w drogerii warto przyjrzeć się bliżej produktom przeznaczonym dla najmłodszych, nawet jeśli nie macie dzieci. Kosmetyki dla maluchów, zawierają najczęściej mniej szkodliwych substancji, niż te przeznaczone dla dorosłych,  są więc dla skóry bezpieczniejsze. Najlepiej wybierać produkty dla niemowlaków, do użytku od 1 dnia życia, ale przed zakupem mimo wszystko przeczytać skład, bo nawet i tu mogą pojawić się przykre, chemiczne niespodzianki.

Przykładem produktu dla niemowląt, który warto polecić jest oliwka Hipp. 


Nie zawiera substancji zapachowych, uważanych za alergizujące, olejków eterycznych, barwników, substancji konserwujących, emulgatorów, parabenów i surowców pochodzenia zwierzęcego. Co więc zawiera? Aż trudno uwierzyć, ale tylko 4 substancje:
Helianthus Annuus Seed Oil – olej z nasion słonecznika
Prunus Amygdalus Dulcis Oil – olej ze słodkich migdałów
Tocopherol – witamina E
Parfum - substancja zapachowa
***     produkt, który absolutnie warto wypróbować

Kolejnym produktem przeznaczonym dla noworodków jest mydełko Bambino, choć ma zdecydowanie mniej przyjazny skład:


Sodium Tallowate - przetworzony tłuszcz zwierzęcy
Sodium Cocoatepochodna oleju kokosowego
Aqua - woda
Glycerin - gliceryna
Lanolin - lanolina
Parfum - zapach
Sodium Chloride – chlorek sodu (sól kuchenna)
Tetrasodium EDTA - sól tetrasodowa kwasu wersenowego, substancja drażniąca
Sodium Etidronate - nigdzie nie mogłam znaleźć definicji tej substancji, zakładam, że to nic dobrego
Disodium Distyryliphenyl Disulfonate - j.w.
PEG-14M - emulgator
CI 77891 - dwutlenek tytanu (naturalnie występujący minerał)


Mydło Bambino stosuję głównie do mycia rąk, a także do prania delikatnych rzeczy, które mają bezpośredni kontakt ze skórą tj. rajstopy czy bielizna. Piorę też w nim  ściereczkę z mikrofibry, której używam do OCM twarzy.
*       produkt do zaakceptowania 

Minusem jest to, że mydło ma odczyn zasadowy, więc jego pH jest wyższe od naturalnego pH skóry. Oznacza to, że mydło niszczy naturalny płaszcz ochronny skóry. Kiedy poczułam, że moje ciało i skóra po prostu MUSZĄ odpocząć od chemii, zdecydowałam się na odstawienie wszelkich mydeł, żeli do kąpieli i zaczęłam stosować naturalną metodę oczyszczania olejami (z angielskiego OCM czyli The Oil Cleansing Method). Tej metodzie poświęcę jednak osobny wpis w przyszłości, gdyż jest ona w fazie eksperymentalnej.


poniedziałek, 21 kwietnia 2014

Moje życie bez chemii (1)

10 rzeczy, które udało mi się zrobić, żeby zredukować nadmiar chemii

1. Ograniczyłam spożywanie cukru 

Jestem osobą szczupłą, więc nie chodzi tu bynajmniej o odchudzanie się. Zależy mi na zdrowiu i lepszym samopoczuciu. Skończyłam z podjadaniem po obiedzie ciasteczek i czekoladek. Przestałam też słodzić herbatę i ogólnie ograniczyłam picie czarnej herbaty na rzecz zielonej i ziół. O dziwo ograniczenie słodkości wcale, aż tak mi nie przeszkadza. Wręcz przeciwnie, czuję się dużo lepiej i nawet sama świadomość tego, że się nie truję, poprawia moje samopoczucie. Teraz zamiast sięgnąć po kolejne ciastko, sięgam po coś zdrowszego.


2. Zaczęłam jeść gorzką czekoladę

Kiedyś nie byłam w stanie jej przełknąć. Teraz chętnie po nią sięgam, jeśli mam ochotę na coś słodkiego. Wybieram najczęściej Lindta, bo jest dobra jakościowo i nie zawiera szkodliwych dodatków. Gorzka czekolada zawiera dużo magnezu, więc jest zdrowsza, niż czekolada mleczna. Trzeba jednak pamiętać, że zawiera cukier, więc jest nie tyle zdrowsza, co mniej szkodliwa, niż inne słodkie co nieco.

 

3. Na śniadanie jem kaszę jaglaną 

Staram się jeść kaszę jaglaną 2 razy w tygodniu. Gotuję ją wieczorem przez 5 minut, a potem zawijam w kocyk, kołderkę i "kładę spać", czyli zostawiam na noc, żeby doszła i rano mam gotową bazę na posiłek. Dorzucam nałuskane wcześniej orzechy włoskie, rodzynki, żurawinę, daktyle i mam pyszne, pożywne i zdrowe śniadanie. Pyszne? Tak, kasza jaglana naprawdę mi smakuje.

 

4. Wprowadziłam metodę oczyszczania olejami

Oczyszczam olejem zarówno twarz, jak i całe ciało. Czuję, że moja skóra wreszcie odetchnęła z ulgą. Za pomocą olejów nie zmywam naturalnej warstwy lipidowej skóry. Na chwilę obecną nie wyobrażam sobie powrotu do żelu pod prysznic czy mydła.


5. Zaczęłam wypróbowywać kosmetyki naturalne 

Wyszukałam kremy do twarzy o lepszym, bardziej ekologicznym składzie. Zamiast balsamu pełnego syntetycznych substancji, używam oliwki Hipp i naturalnych olejów. Zaczęłam też olejowanie włosów olejem kokosowym, po którym nakładam maseczkę z jajka. Same naturalne składniki, żeby nie truć organizmu.




6. Piję drożdże 

Aby poprawić kondycję włosów, a przede wszystkim przyspieszyć ich wzrost, od miesiąca codziennie piję kubek drożdży. Zamiast syntetycznych suplementów diety, wybrałam bardziej naturalny sposób. 


7. Jem więcej ryb

Mój TŻ uwielbia ryby, więc zaczęłam je przygotowywać głównie ze względu na niego, ale o dziwo, mi też bardzo zasmakowały.


8. Piję świeżo wyciskane soki

W każdy sobotni i niedzielny poranek pijemy świeżo wyciskane przez nas soki owocowe: pomarańczowy lub grejpfrutowy, a 2 razy w tygodniu sok marchewkowo-jabłkowy.



9. Zrezygnowałam z jedzenia kurczaka

Mięso kurczaka fermowego jest chyba najgorszym mięsem, dlatego, że jest nafaszerowane antybiotykami, hormonami i Bóg wie, czym jeszcze. Smakuje i pachnie coraz gorzej. Jeśli już kupię kurczaka to ze sklepu ekologicznego, albo ze znanego źródła. Nigdy więcej kurczaka ze sklepu! 



10. Zaczęłam pisać bloga 

Blog jest dla mnie dodatkową motywacją i mam nadzieję, że poprzez dyskusję z przyszłymi czytelnikami stanie się również źródłem wiedzy i inspiracji do walki z chemią w życiu.





piątek, 18 kwietnia 2014

Jedzenie zgodne z grupą krwi

Słuchaj swojego organizmu

Czy po zjedzeniu większej ilości mięsa, zdarza Wam się czuć, że żołądek jest przepełniony i ciężki, a po zjedzeniu sałatki warzywnej czujecie się świetnie? Albo czy po zjedzeniu wegetariańskiego posiłku pełnego warzyw, dopada Was po krótkim czasie niesamowity głód, a po mięsnym posiłku jesteście najedzeni i czujecie się doskonale?



Okazuje się, że istnieje olbrzymi związek między grupą krwi, a właściwym odżywianiem, dopasowanych do potrzeb organizmu. Poruszam ten temat, bo wydaję mi się on niesamowicie  ważny. Zanim zacznę na dobre walkę z nadmiarem chemii w jedzeniu, muszę najpierw ustalić, jakie produkty powinny być bazą naszych posiłków, a czego powinniśmy unikać.

Od dłuższego czasu zastanawiało mnie, dlaczego po zjedzeniu obiadu z porządnym kawałem mięsa, czułam się najedzona, pełna energii i nie musiałam podjadać niczego przez dłuższy czas, a mój TŻ czynił uwagi typu „Kochanie, a może byśmy jedli mniej mięska, bo mi jakoś ciężko na żołądku”. Za to po obiedzie złożonym wyłącznie z ryb i dużej porcji warzyw, on był zachwycony lekkim, delikatnym posiłkiem i czuł się cudownie, a ja za kilka godzin poczułam taki głód, że musiałam zjeść na noc kanapki, bo nie dałabym rady zasnąć ze ściśniętym żołądkiem. Okazało się, że ja mam grupę krwi 0, a on A. 

GRUPA KRWI O czyli mięsożerna ja

Wg naukowców krew grupy 0 prawdopodobnie płynęła w żyłach człowieka pierwotnego, zwanego myśliwym, żyjącego w czasach 40.000 do 20.000 lat p.n.e. Człowiek ten odżywiał się głównie mięsem i do dzisiaj ludzie z grupą krwi 0 przyswajają mięso najlepiej. Mają oni zakodowaną w genach zdolność do efektywnego wykorzystania białka zwierzęcego z pożywienia. Ich układ pokarmowy produkuje dużo kwasów żołądkowych, a organizm nastawiony jest na szybką przemianę materii. Są to osoby, który nie mogą się obyć bez białka zwierzęcego i dieta wyłącznie wegetariańska jest dla nich wysoce niewskazana.



GRUPA KRWI A czyli roślinożerny on

Krew grupy krwi A pojawiła się po erze myśliwego ok. 20 000 lat p.n.e jako reakcja na nowe warunki środowiskowe. Zaczęło rozwijać się rolnictwo i hodowla, a ziarno i warzywa stały się głównym pożywieniem dla społeczności rolniczych. Konsekwencją tych zmian była mutacja przewodu pokarmowego i systemu immunologicznego u części populacji. Następstwem tych przemian była mutacja krwi.  Osoby o grupie krwi A mają wrażliwy układ pokarmowy, który produkuje niewiele kwasu żołądkowego. Trawienie białka zwierzęcego jest dla nich  bardzo obciążające. Są to ludzie stworzeni do wegetarianizmu, których organizmy doskonale trawią roślinne produkty naturalne: warzywa, zboża i ziarna.




A jak wygląda podział na grupy krwi wśród Polaków?





Z przymrużeniem oka: grupa krwi a zodiaki 

Najzabawniejsze jest to, że jestem zodiakalnym drapieżnym i mięsożernym Lwem, a TŻ roślinożernym Baranem. Dieta zodiaków o dziwo pokrywa się z naszą grupą krwi. Przypadek? ;) 

Dieta zodiakalnego Lwa

Nie dla nich wegetariański reżim czy chrupanie marchewki. Większość Lwów - by żyć i ”polować” -  potrzebuje mięsa. Bywa jednak, że przesadzają z jego ilością i organizm się buntuje. Inną przyczyną, że organizm odmawia posłuszeństwa jest nieustanne narażanie się na stres. Cóż, Lwy lubią być w centrum uwagi i najlepsze, a to sporo kosztuje...
A dużo mięsa i stres to nienajlepsza mieszanka. Dlatego Lwy często mają zakwaszone organizmy, problemy z krążeniem i sercem.

Dieta zodiakalnego Barana

Zodiakalne Barany, mimo że nie uskarżają się z reguły na problemy ze zdrowiem, powinny uważać na to, co jedzą – dzięki temu zachowają świetną formę na lata. Powinny unikać potraw tłustych, ograniczyć mięso i wszelkiego rodzaju używki, natomiast włączyć do diety produkty gotowane bogate w węglowodany oraz białko. Na ich talerzach niech królują fasola oraz soja, a także różne sałatki warzywne, gotowane mięso i ryby.

A jaka jest Wasza grupa krwi i co Wam bardziej służy: posiłki mięsne czy wegetariańskie?

wtorek, 15 kwietnia 2014

Pasta do zębów bez fluoru

Niebezpieczny fluor

Na rynku ogólnoświatowym powszechnie są pasty do zębów z fluorem, reklamowane jako niezbędne do zapobiegania i walki z próchnicą. Tymczasem z niezależnych badań naukowców z wielu krajów jasno wynika, że nadmiar fluoru jest bardzo niebezpieczny. Już w 1999 roku UNICEF informował w swoim raporcie o ignorancji wielu krajów w kwestii szkodliwości fluoru i przestrzegał, że fluor jest trujący szczególnie dla dzieci, których organizm wchłania go więcej niż organizm dorosłego człowieka. O zgrozo, pamiętam jeszcze jak w podstawówce w trosce o zęby poddawali nas przymusowej fluoryzacji. Fluor jest obecnie tak rozpowszechnionym pierwiastkiem w środowisku naturalnym (m.in. w wodzie pitnej), że nie powinno się go stosować jako suplement. Nadmiar fluoru kumuluje się w kościach, utrudnia wchłanianie magnezu, zaburza pracę gruczołów, powoduje problemy ze stawami, kręgosłupem, a także raka kości, bezpłodność, zaburzenia psychiczne, alergię, fluorozę, i jest niebezpieczny także dla płodu. Według badań, dodatkowego fluoru powinni unikać zwłaszcza mieszkańcy dużych aglomeracji miejskich, gdzie tego pierwiastka jest najwięcej.


Zakaz stosowania fluoru

Co ciekawe, Belgia zabroniła stosowania dodatków fluorowych i zgłosiła propozycję, by zabronić tego w całej Unii Europejskiej. Komisja Europejska stwierdziła jednak, że na to jeszcze za wcześnie. Swoją drogą, ciekawe co dla nich oznacza słowo "za wcześnie". Za wcześnie na to, żeby przestać zatruwać ludzi? A może chodzi o obronę interesów międzynarodowych koncernów produkujących owe pasty? Wycofując fluor z produkcji, musieli by się tym samym ukorzyć, przyznać do porażki i do tego, że przez dziesiątki lat dodawali do swoich artykułów truciznę. Na pewno pociągnęłoby to za sobą dalsze konsekwencje, w postaci ogólnoświatowych pozwów i wypłaty wielomiliardowych odszkodowań. 

Fluor w obozach

W kilku źródłach wyczytałam, że fluor był dodawany przez Niemców w obozach koncentracyjnych do wody pitnej. Ma on właściwości sedatywne, czyli uspokajające, ponadto jest bezwonny i bez smaku, więc łatwo go ukryć w wodzie. Był stosowany, aby stłamsić wolę więźniów. 

Ziajka - żel do zębów dla dzieci bez fluoru

Postanowiłam wypróbować pastę do zębów, która nie zawiera fluoru. Ziajka ma przyjemny słodki żurawinowo-ziołowy smak i czyści zęby jak normalna pasta. Na razie jest moją bez fluorową alternatywą. Kupiłam ją w Hebe za 4,50 zł. 
** produkt godny polecenia


Skład

Sorbitol - substancja czyszcząca i polerująca o słodkim smaku, sorbitol to również syntetyczny słodzik, dodawany m.in. do żywności dietetycznej zamiast cukru

Aqua - woda
Hydrated Silica - uwodniona krzemionka, 
substancja ścierna 

Glycerin - emolient

PEG-8 - humektant
Propylene Glycol - rozpuszczalnik
Glycyrrhiza Glabra (Licorice) Root Extract - wyciąg z korzenia lukrecji (działa przeciwzapalnie)
Thymus Vulgaris (Thyme) Flower/Leaf Extract - wyciąg z tymianku (działa odświeżająco)
Sodium Lauryl Sulfate - SLS, detergent
Panthenol - pantenol
Cellulose Gum - guma celulozowa, 
zagęszczacz

Sodium Saccharian - sacharynian sodu, substancja wzmacniająca szkliwo
Aroma (Flavour) - substancja zapachowa
CI 17200 - barwnik



Ogólna refleksja


Produkt jest przeznaczony dla małych dzieci, które często połykają pastę podczas mycia. Skoro nic im nie jest, to znaczy, że dorosłemu, który jej nie połyka, tym bardziej nie zaszkodzi. Większość past dla dorosłych zawiera szkodliwe składniki, które chcąc nie chcąc, dostają się do przewodu pokarmowego, bo nie jesteśmy w stanie wszystkiego wypłukać. Niby nic groźnego, bo przedostaje się tylko niewielka ilość tych substancji. Co jednak, gdy te śladowe ilości pomnoży się przez 2-3 razy dziennie, przez 30 dni w miesiącu? Myślę, że przy takiej częstotliwości przenikania do układu pokarmowego, na pewno nie pozostaje ona obojętna dla zdrowia. Dlatego lepiej używać past dla małych dzieci.



sobota, 12 kwietnia 2014

Gdzie kupować ryby?

Dlaczego do tej pory nie jadłam ryb?


1. Myślę, że zadziałała siła przyzwyczajenia. W moim rodzinnym domu, ryb się zwyczajnie nie jadło, chyba, że śledzie w oleju lub w śmietanie. Jeżeli już coś innego, niż śledź pojawiło się na stole, to był to średnio smaczny filet z mintaja (przepraszam Cię Mamo), smażony w panierce na oleju lub sporadycznie ryba po grecku lub w galarecie na święta. Jak w większości polskich domów 90% obiadów miała schemat mięso + ziemniaki + surówka, ewentualnie z zupą w ramach pierwszego dania.

2. Jeśli już gdzieś spróbowałam innej ryby, miałam ogromny problem z ośćmi, a ja nie lubię walczyć z jedzeniem. Zawsze miałam też wrażenie, że się udławię jakąś niezauważoną wcześniej ością. Byłam więc do ryb mocno uprzedzona.

3. Nie znałam się na rybach (teraz też się nie znam, ale powoli nadrabiam zaległości) i nie miałam też pojęcia, gdzie w Warszawie można kupić świeże ryby dobrej jakości. Robiłam zakupy głównie w supermarketach, a powiedziałam sobie już dawno temu, że nigdy nie kupię mięsa, ani ryby w Carrefourze. Nigdy! W mojej okolicy nie było żadnego sklepu rybnego, a do stoisk rybnych w innych marketach też nie miałam zaufania. W związku z powyższym, niespecjalnie zależało mi na znalezieniu miejsc, gdzie owe świeże ryby można kupić.

4. Co ciekawe, mięso wołowe, drobiowe, czy wieprzowe zawsze bardziej mi smakowało, niż ryby. Czułam się po nich najedzona, po rybie niekoniecznie. Podobno istnieje coś takiego jak ścisły związek między grupą krwi, a predyspozycjami żywieniowymi. Według tej teorii osoby z grupą krwi O, tak jak ja, powinny jeść przede wszystkim mięso, bo dobrze przyswajają białko zwierzęce. Ryby też są mile widziane w ich jadłospisie.



Sklep rybny Łosoś w Warszawie

Wreszcie, któregoś dnia, przed przypadek, odkryliśmy niepozorny sklepik w bocznej uliczce w centrum miasta. Nie chcę tu robić nadmiernej reklamy, zwłaszcza, że cały czas szukam też innego źródła zaopatrzenia i nie mam 100% pewności, co do pochodzenia ryb w tym sklepie. Myślę jednak, że warto chociaż raz odwiedzić to miejsce i samemu się przekonać.

Sklep rybny Łosoś znajduje się blisko metra Świętokrzyska w Warszawie: 
ul. Szkolna 5, wejście od ul. Rysiej

Są tam sprzedawane różne gatunki ryb. Dostawa ryb polskich jest podobno codziennie, a tych bardziej egzotycznych w środy i czwartki. Po uprzednim zamówieniu można tu kupić nawet mule, ale są to niestety mrożonki z hodowli holenderskich, pakowane w paczkach po 1 kg , więc mam mieszane uczucia, co do ich zakupu.

Co do innych ryb, mają bardzo dobre pstrągi i sandacze. Sprzedają tam bardzo smaczne śledzie w różnych marynatach: śledź po katalońsku, z suszonymi pomidorami i inne. Mogę polecić też pyszną kapustę kiszoną. Zdarzają się nietrafione zakupy: zbyt tłusty łosoś, czy dorsz bałtycki nie najlepszej jakości, ale ogólnie sklep jest warty uwagi.

Od jakiegoś czasu, staramy się jeść ryby 2 razy w tygodniu, we wtorki i w piątki. Ustalenie konkretnych dni tygodnia, bardzo ułatwia mi planowanie jadłospisu na tydzień. Czuję, że kulinaria mam pod kontrolą i nie muszę każdego ranka zastanawiać się, co by tu dzisiaj zjeść. Po prostu, wiem, że dziś jest ryba i zastanawiam się tylko w jaki sposób ją przygotować, co ułatwia mi planowanie posiłków. Wczoraj na obiad były pieczone pstrągi z pietruszką, czosnkiem i przyprawami. Do tego podałam wspomnianą wcześniej kapustkę ze sklepu i gotowanego kalafiora. 





poniedziałek, 7 kwietnia 2014

Kiermasze z żywnością regionalną

Kiermasz Wielkanocny 3-18 kwietnia 2014 przy Placu Wilsona w Warszawie

Od czasu do czasu z okazji świąt są organizowane rozmaite kiermasze i jarmarki, gdzie producenci sami sprzedają swoje wyroby. Warto je odwiedzić, bo jest to niepowtarzalna okazja nie tylko do skosztowania prawdziwego, naturalnego i zdrowego jedzenia, ale także do rozmowy bezpośrednio z producentem i zdobycia cennej wiedzy.

Każdy mały drewniany domek kryje w sobie jakieś specjały.




Sery korycińskie 

Produkowane w gospodarstwie rodzinnych państwa Gremzów w Szumowie k/Korycina na Podlasiu. Cudowny smak. Wzięłam zaledwie po kawałeczku na spróbowanie, ale z pewnością wrócę po więcej.







Wyroby garmażeryjne




Pieczywo

Chleby spod Radomska na naturalnym zakwasie. Producent opowiadał, że przychodzą do niego kobiety z Koła Gospodyń Wiejskich i zagniatają chleb, który on potem wypieka w piecu kamiennym. Skusiłam się na chleb żytni z pokrzywą, który podobno jest dobry na wszystko. Smak przedni. Następnym razem kupiłam żytni 100%, ale już nie był taki dobry. Smak popsuł mi dodatkowo pewien incydent, którego byłam świadkiem. Klientka, która kupowała chleb przede mną, po kilku minutach wróciła i kazała sprzedawcy zważyć chleb jeszcze raz. Ważyła podobno na innym stoisku i okazało się, że zakupiony kawałek jest w rzeczywistości dużo lżejszy. Zrobiła awanturę, wyzwała od oszustów i zażądała zwrotu nadpłaconych pieniędzy. A ja tak stałam i zrobiło mi się przykro. Cieszyłam się, że znalazłam fajny kiermasz ze zdrową żywnością, a się okazuje, że nawet tutaj oszukują...Od razu pojawiła się myśl, że może na jakości też oszukują? Moje zaufanie nieco spadło.



Inne warszawskie świąteczne kiermasze odbędą się m.in. w Blue City  8-18 kwietnia i na Ursynowie na placu przed Kościołem Wniebowstąpienia Pańskiego w Parku im. Jana Pawła II 12 - 19 kwietnia.

piątek, 4 kwietnia 2014

Śliwka w czekoladzie

Razem z TŻ bardzo lubimy Śliwkę w czekoladzie firmy Wawel. Wydawać by się mogło, że nie ma w niej żadnych szkodliwych substancji, ot, śliwka i czekolada. Nic bardziej mylnego. Są w niej 3 składniki, które powinny budzić niepokój. ! zachować ostrożność




Skład Śliwki w czekoladzie firmy Wawel

śliwka kandyzowana 70% (cukier, śliwka, substancja konserwująca: sorbinian potasu), czekolada 30% (cukier, miazga kakaowa, tłuszcz kakaowy, tłuszcz roślinny (palmowy, Shea), emulgatory: lecytyny (z soi) i E476; aromat.

Sorbinian potasu

Jest to konserwant o kodzie E202, który nie pozwala rozwinąć się bakteriom i grzybom w żywności. Lekką ręką sypie się go do wszystkiego, głównie serów, margaryny i pieczywa. Okazuje się, że większość suszonych owoców, które wielu z nas dodaje np. rano do zdrowego, jakby się mogło wydawać, musli, jest konserwowane przy użyciu sorbinianu potasu lub kwasu sorbowego. Sorbinian potasu jest solą kwasu sorbowego (sorbinowego) konserwantu o kodzie E200, który hamuje rozwój pleśni i drożdży, a także pomaga utrzymać wilgotność produktu. E200 ma pochodzenie naturalne, występuje w owocach jarzębiny, ale w przemyśle spożywczym jest syntetyzowany, więc nic w nim naturalnego. Sorbinian ma identyczne właściwości jak kwas sorbowy, ale o wiele lepiej rozpuszcza się w wodzie, więc można go dodać więcej, niż kwasu sorbowego. Wiele źródeł podaje, że jest to najmniej szkodliwy konserwant.  Inne źródła podają, że powoduje m.in. alergie, podrażnienia skóry, astmę, problemy behawioralne. Poza tym określono dopuszczalne dzienne spożycie sorbinianu potasu, które wynosi 25mg/kg ciała. Jest to potwierdzenie, że nie jest on obojętny dla zdrowia.

Lecytyna sojowa

Niby nie jest szkodliwa, ale soja jest bardzo często modyfikowana genetycznie, więc bezpieczeństwo tego składnika budzi wątpliwość.

E476

E476 to polirycynooleinian poliglicerolu. Według wersji oficjalnej jest to substancja pochodzenia naturalnego, stosowana po to, żeby czekolada miała lepszą konsystencję. Nieoficjalnie, by zaoszczędzić na drogim tłuszczu kakaowym. Wiele produktów czekoladowych zawiera E476. Jeśli jest to substancja bezpieczna, jak podają źródła, to dlaczego jest zakazana m.in. w Japonii, Stanach i Australii? I dlaczego nie można jej spożywać więcej niż 7,5 mg/kg dziennie?


ŚLIWKA W CZEKOLADZIE DOMOWEJ ROBOTY


Składniki

Śliwkę bez sorbinianu potasu zakupiłam w Rossmannie (produkt Bio), a czekoladę do gotowania w Biedronce.



Skład Czekolady do gotowania z Biedronki: miazga kakaowa, cukier, tłuszcz kakaowy, emulgator: lecytyny ze słonecznika, ektrakt z wanilii.

Skład śliwek: śliwki suszone z kontrolowanej biologicznie uprawy.


Przepis

1 krok: W garnuszku rozgrzać 1/3 kostki masła na małym ogniu


2 krok: Czekoladę rozdzielić na małe tabliczki, dodać do masła i rozpuścić mieszając.
  

3 krok: Do czekoladowej masy wrzucić śliwki, wymieszać i wyłożyć jedna po drugiej na papierze do pieczenia. Pozostawić do zastygnięcia, a potem wstawić do lodówki. Najsmaczniejsza jest następnego dnia.


wtorek, 1 kwietnia 2014

Ava EcoGarden - Krem do twarzy

Zachęcona pozytywnymi opiniami o kremie Ava z linii EcoGarden i zachwycona jego składem postanowiłam go wypróbować, zwłaszcza, że skończyły mi się właśnie wszystkie kremy, których do tej pory używałam, kupionych jeszcze za czasów „wielkiej niewiedzy”. Ponieważ postanowiłam ograniczyć chemię w życiu do niezbędnego minimum, kupno nowego kremu naszpikowanego chemicznymi preparatami byłoby swoistą niekonsekwencją. Rozpoczęłam więc intensywne poszukiwania kremu eko. Oprócz Avy zainteresował mnie również krem Flosleku Be eco, który także mam zamiar wypróbować w przyszłości.

Krem do twarzy z ekstraktem z marchwi



Dostępność

Niestety, trzeba zrobić wycieczkę po drogeriach. Podobno krem był kiedyś dostępny w Drogerii Natura, ale ja nie znalazłam tam żadnych kremów Avy.
Na stronie producent podaje wybrane punkty sprzedaży na terenie Polski:
Kremy można kupić również za pośrednictwem firmowego sklepu internetowego Avy: 
http://ava-sklep.eu/11-eco-garden
jest to jednak mało opłacalne przedsięwzięcie, bo krem na stronie kosztuje  38,13 zł + 14,99 zł za przesyłkę, co daje razem 53,12 zł. Dla porównania krem udało mi się kupić w drogerii na górze Hali Marymonckiej w Warszawie za 28 zł i z okazji dobrego zakupu zafundowałam sobie również Peeling i maskę ryżową 2 w 1 z tej samej serii za 25 zł i tym samym za cenę zakupu internetowego mam, aż dwa produkty. Recenzja tego peelingu pojawi się niebawem.

Skład

Krem ma 99% naturalnych składników: m.in. : wodę oczyszczoną, hydrolat z lawendy (olejek eteryczny+woda podestylacyjna zawierająca cenne substancje roślinne), organiczny olej z orzechów makadamia, skwalan z oliwy z oliwek (skwalan to olej, który jest składnikiem sebum człowieka), roślinne emulgatory, emolienty, roślinną glicerynę, łagodne biodegradowalne konserwanty i wiele innych „naturalności”. Aż miło się czyta taki skład. Krem posiada certyfikat EcoCert.

Wrażenia

Krem ma przyjemną konsystencję, dobrze się rozprowadza, ale potrzebuje trochę czasu na wchłonięcie, więc używam go na noc. Rano skóra jest nawilżona, gładka i matowa. Krem ma delikatny warzywny zapach i żółto-pomarańczowy kolor. Postanowiłam trzymać go w lodówce, bo spotkałam się z opinią, że się psuje. Jest to prawdopodobne, biorąc pod uwagę brak konserwantów, ale w końcu żaden to problem trzymać krem w lodówce.

Moja ocena

Uważam, że jest to produkt wart wypróbowania ze względu na skład i działanie, choć nie każdemu może odpowiadać. Dla mnie stanowi na razie zdrowszą alternatywę dla chemicznych kremów.
** produkt godny polecenia


Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...