sobota, 12 kwietnia 2014

Gdzie kupować ryby?

Dlaczego do tej pory nie jadłam ryb?


1. Myślę, że zadziałała siła przyzwyczajenia. W moim rodzinnym domu, ryb się zwyczajnie nie jadło, chyba, że śledzie w oleju lub w śmietanie. Jeżeli już coś innego, niż śledź pojawiło się na stole, to był to średnio smaczny filet z mintaja (przepraszam Cię Mamo), smażony w panierce na oleju lub sporadycznie ryba po grecku lub w galarecie na święta. Jak w większości polskich domów 90% obiadów miała schemat mięso + ziemniaki + surówka, ewentualnie z zupą w ramach pierwszego dania.

2. Jeśli już gdzieś spróbowałam innej ryby, miałam ogromny problem z ośćmi, a ja nie lubię walczyć z jedzeniem. Zawsze miałam też wrażenie, że się udławię jakąś niezauważoną wcześniej ością. Byłam więc do ryb mocno uprzedzona.

3. Nie znałam się na rybach (teraz też się nie znam, ale powoli nadrabiam zaległości) i nie miałam też pojęcia, gdzie w Warszawie można kupić świeże ryby dobrej jakości. Robiłam zakupy głównie w supermarketach, a powiedziałam sobie już dawno temu, że nigdy nie kupię mięsa, ani ryby w Carrefourze. Nigdy! W mojej okolicy nie było żadnego sklepu rybnego, a do stoisk rybnych w innych marketach też nie miałam zaufania. W związku z powyższym, niespecjalnie zależało mi na znalezieniu miejsc, gdzie owe świeże ryby można kupić.

4. Co ciekawe, mięso wołowe, drobiowe, czy wieprzowe zawsze bardziej mi smakowało, niż ryby. Czułam się po nich najedzona, po rybie niekoniecznie. Podobno istnieje coś takiego jak ścisły związek między grupą krwi, a predyspozycjami żywieniowymi. Według tej teorii osoby z grupą krwi O, tak jak ja, powinny jeść przede wszystkim mięso, bo dobrze przyswajają białko zwierzęce. Ryby też są mile widziane w ich jadłospisie.



Sklep rybny Łosoś w Warszawie

Wreszcie, któregoś dnia, przed przypadek, odkryliśmy niepozorny sklepik w bocznej uliczce w centrum miasta. Nie chcę tu robić nadmiernej reklamy, zwłaszcza, że cały czas szukam też innego źródła zaopatrzenia i nie mam 100% pewności, co do pochodzenia ryb w tym sklepie. Myślę jednak, że warto chociaż raz odwiedzić to miejsce i samemu się przekonać.

Sklep rybny Łosoś znajduje się blisko metra Świętokrzyska w Warszawie: 
ul. Szkolna 5, wejście od ul. Rysiej

Są tam sprzedawane różne gatunki ryb. Dostawa ryb polskich jest podobno codziennie, a tych bardziej egzotycznych w środy i czwartki. Po uprzednim zamówieniu można tu kupić nawet mule, ale są to niestety mrożonki z hodowli holenderskich, pakowane w paczkach po 1 kg , więc mam mieszane uczucia, co do ich zakupu.

Co do innych ryb, mają bardzo dobre pstrągi i sandacze. Sprzedają tam bardzo smaczne śledzie w różnych marynatach: śledź po katalońsku, z suszonymi pomidorami i inne. Mogę polecić też pyszną kapustę kiszoną. Zdarzają się nietrafione zakupy: zbyt tłusty łosoś, czy dorsz bałtycki nie najlepszej jakości, ale ogólnie sklep jest warty uwagi.

Od jakiegoś czasu, staramy się jeść ryby 2 razy w tygodniu, we wtorki i w piątki. Ustalenie konkretnych dni tygodnia, bardzo ułatwia mi planowanie jadłospisu na tydzień. Czuję, że kulinaria mam pod kontrolą i nie muszę każdego ranka zastanawiać się, co by tu dzisiaj zjeść. Po prostu, wiem, że dziś jest ryba i zastanawiam się tylko w jaki sposób ją przygotować, co ułatwia mi planowanie posiłków. Wczoraj na obiad były pieczone pstrągi z pietruszką, czosnkiem i przyprawami. Do tego podałam wspomnianą wcześniej kapustkę ze sklepu i gotowanego kalafiora. 





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...